cvdodatkowe informacjepracelinki
 

 

 

 

 

 

 

 





"Dzielna Dziewica"

Jej imię powstało ze zniekształcenia łacińskiego zwrotu virgo fortis , czyli dzielna (silna) dziewica.
Według legendy Wilgefortis była najmłodszą córką króla Luzytanii, żyjącą w III wieku. Ojciec postanowił wydać ją za mąż za króla pogańskiej Sycylii, z którym nie był w najlepszych stosunkach. Małżeństwo miało załagodzić sprawę. Księżniczka jednak nie chciała wychodzić za mąż i oświadczyła ojcu, że jest już poślubiona Chrystusowi. Wściekły ojciec kazał wrzucić córkę do lochu, aby tam nabrała rozumu. Wilgefortis jednak nie zmieniła swojej decyzji i zaczęła modlić się żarliwie, aby Bóg uratował ją przed małżeństwem. Wkrótce na twarzy dziewczyny wyrosła broda. Zniesmaczony widokiem kandydat zrezygnował z małżeństwa, a rozwścieczony król rozkazał ukrzyżować swoją córkę na wzór Chrystusa, skoro bardziej ukochała jego niż wolę ojca.
Z postacią ukrzyżowanej dziewicy często przedstawiany jest siedzący obok grajek. Podobno kiedy Wilgefortis wisiała na krzyżu przechodził obok biedny grajek, który ogarnięty litością nad konającą zaczął grać dla uśmierzenia jej bólu. Za dobre serce dziewczyna zrzuciła grajkowi swój pozłacany pantofelek.

Kult Świętej Wilgefortis trwał około 500 lat. Pojawił się nagle pod koniec XIV wieku i zniknął w połowie wieku XIX. W każdym kraju miała swoje imię. W krajach romańskich była to Wilgefortis, w germańskich Kummernis, w Skandynawii: Onkomena, w Czechach: Starostka, a w Polsce: Frasobliwa. Poprzez swoją androgeniczność czyli połączenie cech dwóch płci - męskich i żeńskich kościół skreślił ja z listy świętych w 1969 roku. Przez wieki jednak była patronką nieszczęśliwych żon, przymuszanych do małżeństwa. Modliły się do niej dziewczęta o dobrego męża, kobiety mające okrutnych i złych mężów, młodzi chłopcy, którzy szukali żon, a także kobiety, które chciały uniknąć męskiego pożądania. Poprzez historię ze złotym pantofelkiem była również patronką muzykantów i śpiewaków. Na Śląsku wierzono, że Święta Wilgefortis uwalnia od zmartwień i chroni przed nieurodzajem.
Szukają w niej oparcia odłamy feministek, transwestyci i anorektyczki (istnieje w medycynie zespół Wilgefortis).
Jej wizerunek możemy odnaleźć w Wambierzycach. Stacja nr 57 Drogi Krzyżowej przedstawia ukrzyżowaną kobietę - Wilgefortis. A także w Muzeum w Nysie.

Naukowcy twierdzą, że kult brodatej świętej wywodzi się bezpośrednio z kaplicy katedralnej we włoskiej miejscowości Lukka. Od VIII wieku przedstawiano tam Chrystusa na krzyżu jako księcia w długiej sukni. Taki wizerunek rozpowszechnił się i objął prawie połowę Europy. Jednak w XVI wieku ubranego w długą suknię Chrystusa zastąpiono ascetycznie ubranym mężczyzną w koronie cierniowej i taki wizerunek przetrwał do dziś. Naukowcy uważają, że odnaleziony Chrystus w długiej sukni błędnie został zinterpretowany jako kobieta na krzyżu.

Zawsze marzyłam o tym, aby zrobić kobietę na krzyżu. Nie potrafię wytłumaczyć skąd narodziło się takie marzenie. Na pewno nie po to, aby szokować. Raczej z czystej przekory. Także dlatego, że w pewnym momencie mojego życia zaczęłam się zastanawiać dlaczego ludzie nadali Bogu płeć? A skoro nadali to dlaczego Bóg jest mężczyzną? Pewnie mężczyzna się nad tym nie zastanawia, pewnie gdybym była mężczyzną byłoby to dla mnie oczywiste. Jednak moje wrodzone poczucie sprawiedliwości skłoniło mnie do takiej refleksji. Zastanawiałam się również dlaczego kobieta na krzyżu wzbudza w nas takie negatywne emocje, skąd ten grymas na twarzach, dlaczego kojarzy nam się z bluźnierstwem? Co złego jest w takim przedstawieniu, że go nie akceptujemy? A jeśli akceptujemy to na ściśle określonych warunkach? Zastanawiałam się również jak wyglądałoby życie kobiet gdyby ukrzyżowana została kobieta, a nie mężczyzna?
Mimo tych wszystkich pytań i wątpliwości, wychowana w wierze katolickiej bałam się tak po prostu zrobić ukrzyżowaną. Jednak pomogło mi w tym (aż chce się powiedzieć: boskie zrządzenie), zrządzenie losu. Zostałam zaproszona na wystawę pt."Kobiety i religia". Od razu pomyślałam wtedy o moim marzeniu o ukrzyżowanej. Aby dodać sobie więcej odwagi zasiadłam do internetu w poszukiwaniu historii, która mogłaby mnie uratować. Bardzo szybko odnalazłam tam legendę o Św.Wilgefortis, która zadecydowała o tym, że mogłam bez strachu ( że spędzę resztę mojego życia w więzieniu) zrealizować swoje pragnienie.
Zastanawiam się dlaczego tak jest, że jedynie ta legenda jest w stanie usprawiedliwić realizację mojego marzenie? Dlaczego to usprawiedliwienie jest potrzebne? Dlaczego tylko wtedy ludzie akceptują kobietę na krzyżu? Przecież podobno żyjemy w czasach równouprawnienia. A w dodatku jesteśmy już na tyle mądrzy, aby nadawanie płci
Bogu wydawało nam się pewnym uproszczeniem.